Zapewne większość Polaków jest w stanie powiedzieć choć trochę o języku chorwackim, ze względu na to, że spędzała wakacje w jego ojczyźnie. Ciężko usłyszeć go poza nią, ponieważ mówców języka chorwackiego jest dość mało – 4,4 mln w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie oraz w Wojwodinie, czyli części Serbii. Właśnie na tych obszarach język chorwacki jest językiem urzędowym. Jego mały stopień rozprzestrzenienia nie dziwi, gdy weźmiemy pod uwagę, że jest to język stosunkowo młody – rozwijał się dopiero od wieku XV, zaś swoją obecną formę przyjął zaledwie dwieście lat temu (w wieku XIX).
Akurat wtedy, gdy chorwacki ukształtował się na dobre, na Bałkanach rozwinął się ruch na rzecz wspólnego języka południowosłowiańskiego. Z tego powodu może nam się wydawać, że języki: chorwacki, bośniacki, czarnogórski i serbski właściwie niczym się od siebie nie różnią. Niektórzy negowali nawet istnienie dwóch osobnych języków i optowali za badaniem języka serbsko-chorwackiego lub chorwacko-serbskiego jako spójnej jednostki. Nie jest to jednak pogląd trafny. Różnicę można dostrzec dosłownie na pierwszy rzut oka – patrząc na alfabet. Języki serbski i czarnogórski mogą być zapisywane cyrylicą, podczas gdy chorwacki i bośniacki tylko łaciną (choć przez pewien czas chorwacki zapisywało się za pomocą specjalnego alfabetu, tzw. głagolicy). Użytkownicy tych czterech języków, mimo iż w codziennej komunikacji będą się w stanie porozumieć, absolutnie nie zrozumieją się, gdy konwersacja dotyczyć będzie dziedzin specjalistycznych – terminologia z zakresu matematyki, biologii czy prawa np. w serbskim i chorwackim jest zupełnie inna.
Język chorwacki posiada cechy typowe dla języków słowiańskich, w czym może nam przypominać polski. W jego gramatyce znajdziemy te same przypadki, które znamy z lekcji języka polskiego, te same rodzaje, osoby czy aspekty czasownika. Alfabet języka chorwackiego i nasz również są bardzo podobne. Nawet litery, które z pozoru wydadzą nam się obce, czytamy w sposób absolutnie znany każdemu Polakowi. I tak – „č” czytamy jak polskie „cz”, „dž” jak „dż”, „đ” jak „dź”, a „š” i „ž” – nietrudno zgadnąć, jak polskie „sz” i „ż”. Chorwacki przypomina polski również pod względem odczytywania tekstu – tak się go pisze, jak się czyta (z jednym wyjątkiem – „r” może pełnić funkcję samogłoski między dwiema spółgłoskami i stanowić osobną sylabę, np. w wyrazie „krv”, czytanym jako „krew”). Problemem w czytaniu może być jedynie akcent, który jest ruchomy i może padać na każdą sylabę z wyjątkiem ostatniej. Nie jest jednak tak znaczący jak w języku rosyjskim, to jest bardzo rzadko zmienia znaczenie wyrazu. Z taką zmianą mamy jednak do czynienia w przypadku, gdy akcent jest tonalny, czyli musi być wypowiedziany z odpowiednią intonacją. Przykładem może być zdanie złożone z czterech, pozornie takich samych słów: „Gore gore gore gore”, które odpowiednio wypowiedziane oznacza „Na szczycie góry płoną najbardziej”.
Polakom wyjeżdżającym do Chorwacji często wydaje się, że wystarczy mówić po polsku i dadzą radę się dogadać. I najczęściej tak właśnie jest – jeśli obie strony wykażą dobrą wolę, komunikacja na pewno będzie możliwa. Jednak bez wiedzy dotyczącej niektórych słów możemy doprowadzić do zabawnych lub niebezpiecznych nieporozumień. Nie zdziwmy się więc, kiedy Chorwat poinformuje nas w środku dnia, że właśnie jest godzina 2016. „Godina” oznacza po prostu „rok”. Jak więc zapytać o datę roczną jakiegoś wydarzenia? Trzeba użyć chorwackiego słowa „termin”. Z czasem możemy zaplątać się również w przypadku innych słówek. Jeśli Chorwat powie nam, że zrobił coś „jutro”, wcale się nie pomyli – chorwackie „jutro” to polskie „rano”. Zaś jeśli ten sam Chorwat doda, że zrobił to „rano”, to wcale nie powiedział dwa razy tego samego, a tylko dodał, że zrobił to po prostu wcześnie. Po tych informacjach można dojść do wniosku, że w Chorwacji należy zawsze mieć przy sobie zegarek. Idąc tym tropem, należałoby także zabierać za sobą wszelkie możliwe mapy, bowiem pytanie o drogę może przysporzyć podobnych problemów. Kiedy Chorwaci powiedzą nam „pravo”, a my skręcimy w prawo, prawdopodobnie się zgubimy – „pravo” oznacza bowiem „prosto”. Jeśli zechcemy doprecyzować i zapytamy, czy mamy iść na zachód, możemy zostać bardzo opacznie zrozumiani – „na zhod” to po chorwacku „do toalety”.
Widać więc na pierwszy rzut oka, że chorwacki to język ciekawy. Jest stosunkowo młody, ale rozwinięty pod względem gramatycznym. Na szczęście rozwinięty w podobną stronę, co polski, nie powinien więc sprawiać problemów. Niewątpliwie jego ciekawym aspektem jest występowanie akcentu tonalnego, który może sprawiać problemy, ale za to przyczynia się do śpiewności i piękna tego języka. Warto więc zwrócić uwagę na język chorwacki – w końcu to język kraju stanowiącego jeden z popularniejszych wakacyjnych kierunków.